á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Przedstawiona w „Znikaniu” przez Izabelę Morską opowieść to zapis jej rocznych zmagań z diagnostyką własnego stanu zdrowia. Autorka zabiera czytelnika w trudną i pełną frustracji „podróż” po przychodniach, prywatnych gabinetach lekarskich, szpitalach i różnego rodzaju klinikach. Dzieje się tak gdy zaczyna zauważać u siebie niepokojące objawy. Z dnia na dzień przestaje mieć czucie w dłoniach, (...) wraz z którym pojawia się ogromny ból, atakujący jej ciało niemalże zewsząd. Zagubiona kobieta udaje się po pomoc dosłownie wszędzie. Niestety jej pierwszy kontakt z lekarzami, i to w jaki sposób mają zamiar prowadzić jej proces leczenia wzbudza w pacjentce wiele wątpliwości. Zdaje się, że kobieta nie tego oczekiwała od służby zdrowia. Miała nadzieję na szybką reakcję z ich strony, na skierowanie jej na wszystkie niezbędne badania. Tymczasem spotkała się niemalże z zupełnym brakiem empatii i niezrozumienia. Okazuje się, że licząc tylko na państwową służbę zdrowia można znacznie szybciej zniknąć niż doczekać natychmiastowej, trafnej diagnozy. Bohaterka czując się niczym królik doświadczalny, na własną rękę podejmuje się wykonania szeregu różnych badań prywatnie. Analizuje własne symptomy, dokonuje swego rodzaju śledztwa, by być chociaż o krok bliżej prawdy niż zmagający się z jej problemem lekarze. Prócz złego stanu zdrowia, boryka się również z problemami finansowymi. Wyprzedaje niemalże wszystko, by każdy grosz przeznaczyć na swe leczenie. Najważniejsze, że w końcu udaje jej się dociec, o co tak naprawdę chodzi jej ciału i nie może uwierzyć w diagnozę, która jak się okazuje w tej chwili nie przyczyni się jeszcze do jej zniknięcia na zawsze.
Pani Morska w sposób bardzo elokwentny, posługując się niezwykle plastycznym językiem zaprezentowała nam swoją historię. Książka jest pełna finezyjnych metafor, trafnych spostrzeżeń, ironiczno-inteligentych komentarzy. Trochę w niej autobiografii, nieco reportażu, odrobina kryminału i cała doza treści o charakterze psychologicznym. Trudno jednoznacznie zdefiniować powstałą dzięki autorce formę. Biorąc pod uwagę powyższe kwestie należy jednak docenić jej kunszt pisarski. Niestety tytuł ten nie wzbudził we mnie zbyt wielu emocji. O tym, że w służbie zdrowia jest jak jest i że jutro lepiej nie będzie wiemy od dawna. Człowiek jest bezsilny wobec bardzo wielu spraw. Na większość niestety nie mamy bezpośredniego wpływu. Więc to nic odkrywczego. Jeśli chodzi o proces leczenia myślę, że każdy z nas doświadczył w życiu czegoś na kształt przeżyć autorki. Więc kolejna żadna nowość. Na temat spraw związanych z orientacją seksualną bohaterki, jej wywodów dotyczących LGBT i wszechobecnym braku tolerancji w naszym kraju nie będę zabierała głosu. Fakt natomiast jest taki, że gdyby w powieści tej nie został ujęty światopogląd na te tematy byłaby ona znacznie bardziej znośna na samym końcu, niż jest obecnie. Zepsuło to nieco jej smak, na dodatek ma się nijak do jej wcześniejszej treści. Podsumowując, „Znikanie” jest książką do „strawienia”, ale Literackiej Nagrody Nike bym jej nie przyznała. Niestety… nie urzekła mnie aż tak bardzo.